Wysłany: Pią Wrz 12, 2008 4:27 pm    Temat postu: [b]CIEKAWOSTKI Z PODKARPACIA[/b]


CIEKAWOSTKI Z PODKARPACIA

Podstawowym zajęciem ludności na Podkarpaciu było rolnictwo i leśnictwo.
Z gospodarki na słabej ziemi trudno było wyżywić dużą rodzinę.
Zimą znajdowali zatrudnienie przy wyrębie pobliskich lasów, a kiedy na wiosnę Sanem ruszyły pierwsze lody, organizowano spław drewna.
Przetransportowane wozami konnymi pnie drzew spuszczano na wodę, wiązano Tak powstałe tratwy łączono i ciągnięto z prądem Sanu do Wisły.
Dalej czystą i wartką Wisłą na Kujawy, nawet do Gdańska.
Flisacy wracali po kilku tygodniach przeważnie pieszo.
Centrum flisactwa było tu pobliskie miasteczko Ulanów.
Sławę i bujny rozkwit od XVII do XIX wieku Ulanów zawdzięcza rozbudowanemu rzemiosłu szkutniczemu i silnemu ośrodkowi flisackiemu. U ujścia Tanwi do Sanu znajdowała się przystań rzeczna zwana “palem”, do której zawijały statki żeglugi śródlądowej. W warsztatach szkutniczych budowano, naprawiono statki, w szczególności specjalizowano się w budowie galarów. Gdy Ulanów był miastem, pobudowano spichlerze i stał się on wtedy prawdziwym portem dla rozległych terenów Ziemi Bełskiej, Podola, Ziemi Czerwieńskiej. Ruchliwość portu w Ulanowie odzwierciedla nadane mu wtedy miano “małego Gdańska.”. Działający w Ulanowie cech retmański i sternicki miał wielki wpływ na to, co działo się w miasteczku. Przygotowywał on młodych ludzi do prowadzenia spławu Sanem, Wieprzem, Bugiem, Narwią i Wisłą do Torunia, Grudziądza i Gdańska. Od tego czasu stał się Ulanów stolicą polskiego flisactwa.
Okazało się, że mieszkający na tym terenie Galczakowie też byli flisakami.
Józef Galczak (1896-1967) syn Kazimierza (1860-1941) z Pława był hallerczykiem.

Walczył na frontach I Wojny Światowej , a potem z Bolszewikami. Wrócił z medalami.
Był dzielnym żołnierzem, a potem gospodarzem i ojcem siedmiorga dzieci.
Poza tym organizował spławy drewna Wisłą do Torunia.
Losy jego opisze wnuk Stanisław z Wólki Turebskiej.

Jeżeli Galczakowie znali tą drogę prowadzącą do wielkiego świata,
to na pewno z niej korzystali.
Mogła to być dogodna możliwość szukania lepszych warunków życiowych.
Może Andrzej(0) z bratem Frankiem(0) a może i Stanisławem(0) namówili mamę Annę, pewnie wtedy już była wdową. Zabrali wszystko co mieli i na tratwie ruszyli szukać swojego miejsca, w końcu znaleźli je we wsi Ściborze koło Inowrocławia a w następnych latach w Kazaniu k.Lubrańca.

Mogło się tak zdarzyć, ale aby tam na Podkarpaciu odnaleźć ich ślady trzeba jeszcze długo szukać w archiwach i księgach kościelnych.
Chętni do odszukania dokumentów i wertowania ksiąg będą bardzo mile widziani, prosimy o kontakt.